Czytaj więcej o ostatnim numerze Twojego Weekendu >>
Mózg.
Organ o wielkiej mocy obliczeniowej, przez całe życie, zamknięty w ciemnym, ciasnym więzieniu.
Odpowiada za bezpieczeństwo całego swojego opakowania.
Podpięty jest pod dwie stare kamery i dwa stare „mikrofony”.
Dysponuje zaledwie wycinkiem danych o sytuacji na zewnątrz.
Próbuje poskładać w całość nie tylko świat fizyczny, ale i społeczny.
Same własności fizyczne elektryczności powodują, że umysł jest przynajmniej 0,3 sekundy za tym, co się dzieje na zewnątrz.
I jak tu żyć?
Łysek z pokładu Idy
Przytłoczony odpowiedzialnością, w niedoczasie, mając do dyspozycji garstkę danych, próbując przewidzieć co się stanie za chwilę i jednocześnie ustalając jakie jest znaczenie dopiero co zaistniałych zjawisk… Choćby skisł, nasz mózg nie da rady ogarnąć wszystkiego. Nasz umysł jest trochę jak Łysek z pokładu Idy – musi ciągnąć swój wagon życia, choć nie do końca wie ani dokąd, ani co się dzieje dookoła. Nie oszukujmy się – każdy z nas od czasu do czasu tak się właśnie czuje (niektórzy twierdzą wręcz, że rzadko czują się inaczej).
Jak sobie poradzić? Szukać drogi na skróty. Nie sprawdzać wszystkiego. Chodzić na pamięć, tu zaś mieć gotowce na sytuacje podobne. W psychologii mówimy, że mózg jest machiną do wyszukiwania powtarzających się wzorców rzeczywistości. Nie analizuje wszystkiego, a raczej grupuje zdarzenia i wyciąga daleko (bardzo) idące wnioski.
Najczęściej trafne, czasem jednak naiwne. Ładny, to pewnie uczciwy. Kobieta z tatuażem – bardziej otwarta seksualnie. Wszyscy wokół ruszają przez jezdnię, to pewnie zielone światło. Długo by wymieniać.
Wiele takich „wzorców” żmudnie wypracowujemy sami, a o wielu po prostu słyszymy i bierzemy „na wiarę”, bo… nie ma czasu sprawdzać wszystkiego, a przecież ktoś pewnie wcześniej sprawdził za nas. Koniec filozofii. „Ruda – wredna” „Facet – świnia”, „Gruba, więc pewnie taka śmieszka”. Miła – nie zna się. Ekspertka – „zimna suka, kompensuje sobie brak miłości, nikt jej nie kochał, uciekła w tabelki. Smutne.”. Warto zresztą podkreślić, że każda kultura na świecie ma kłopot z połączeniem życzliwości i eksperctwa u kobiet.
Dodajmy do tego kolejne elementy. Po pierwsze świat się zmienia – nie można nie zmieniać poglądów, choćby dlatego, że przybywa wiedzy merytorycznej i zmieniają się warunki społeczne. W naukach ścisłych pytanie co roku o objętość walca najczęściej nie doprowadzi nas do nowej odpowiedzi. Natomiast życie społeczne jest dziedziną, w której możemy rok po roku zadawać to samo pytanie i otrzymywać inną odpowiedź. Na przykład: ile jest kobiet naukowców? Co mi sprawi radość? Jak najszybciej i najtaniej dostać się na wakacje? Gdzie dają najlepsze warunki zatrudnienia? Z kim warto się kolegować? Co mi wypada?
"Co złego to nie ja"
Rzecz w tym jednak, że na straży naszej refleksyjności stoi wiele przeszkód. Oprócz wymienionej na początku („nie możemy sprawdzić wszystkiego”), na przykład to, że ogólnie myślimy o sobie dobrze. Badania pokazują, że większość osób uważa się za lepszych od innych pod każdym względem. Czujemy się: ładniejsi, uczciwsi, lepiej kierujący samochodem i – co chyba jasne - skromniejsi. 99% mieszkańców Polski uważa się za uczciwszych od reszty. Nie wiedzieć czemu jest u nas wobec tego więcej ochroniarzy niż na przykład nauczycieli.
Przeprowadzone w Szkocji badania ujawniły, że każdy więzień zakładu penitencjarnego uważa się za uczciwszego od innych więźniów. Mało tego – niemal każdy więzień uważa się za uczciwszego od przeciętnego mieszkańca miasteczka przylegającego do zakładu. Konkluzja z badań jest taka, że nasz sąd moralny o sobie jest aprioryczny. Z góry zakładamy własną etyczność i nawet nie chce się nam tego sprawdzać, więc nie sposób tę opinię o sobie nadkruszyć (nawet jak przyłapią nas, osądzą, skażą i osadzą). Fakty są przereklamowane. Mamy już więc dwie cegiełki.
Wiele sądów pokutuje w głowie każdego z nas na dawno nie odkurzanych półkach.
Zakładamy, że jeśli chodzi o najważniejsze kwestie, to nawet nie ma co sprawdzać, gdyż jestem porządnym człowiekiem.
Naga prawda
Prawda o ukrytych uprzedzeniach wychodzi na jaw, kiedy prosi się białych badanych w USA, by symulowali uderzenie młotkiem w dłoń (wirtualnej) osoby białej i o innym kolorze skóry. Nawet Ci, którzy deklarują „rasową ślepotę”, mniejszy problem mają z deklaracją zrobienia krzywdy osobie o ciemnym kolorze skóry.
W Izraelu, na jednej z uczelni przeprowadzono badania dotyczące zdolności matematycznych studentów. Okazało się, że kobiety mają gorsze wyniki z egzaminu, jeśli prace nie są anonimowe. Najwidoczniej podpisywanie się zmniejsza u kobiet zdolności matematyczne. Polecamy Paniom unikać! \
Swoją drogą warto tu podkreślić, że kobiety nie są gorsze w liczeniu od mężczyzn, choć pogląd ten wciąż jest aktywny w wielu kulturach, także wśród kobiet. Krótko mówiąc kobiety nie są gorsze z matmy, choć tak najczęściej uważają. Generalnie rzecz biorąc kobiety mają lepsze (statystycznie) oceny ze wszystkich przedmiotów szkolnych przez cały okres edukacji, zaś jeśli ktoś porzuci ten proces w trakcie, to w czterech przypadkach na pięć jest to mężczyzna. Natomiast fakt, że prestiżowe uczelnie w USA i Wielkiej Brytanii przyjmują połowę chłopców i połowę dziewcząt, świadczyć może o tym, że nadal czujemy się wobec ukrytych złudzeń bezradni, bo przecież jeśli przyjmowalibyśmy studentów zgodnie ze statystyką, to kobiet powinno być więcej.
Rewidowanie własnych poglądów, poszukiwanie odcieni szarości i przynajmniej śladowe, homeopatyczne dawki refleksji nad tym, czy aby świat się nie zmienił są dziś nie tylko wymogiem etycznym (oraz religijnym – jak kto woli), ale biznesowym i prywatnym. Używając poglądów, które są przestarzałe bez sensu spowalniamy swoją drogę rozwoju. Tak, jakbyśmy chodzili z pługiem za koniem, mając dostęp do nowocześniejszych maszyn.
Nie odbędzie się tak zmiana skokami, bo umysł zmienia swoje skrypty działania ostrożnie. Transformacja jest raczej mozolną ewolucją, ale wiedza o tym, że jeśli w zespole decyzyjnym jest przynajmniej jedna kobieta, to wyniki pracy takiego zespołu oceniane są jakościowo o 20% wyżej, niż jeśli nie ma ani jednej daje jednak do myślenia. Jeśli zatem nie etyka, to efektywność.
Podsumowując: niewiedza jest więc być może "błogosławieństwem", ale rzuca kłody pod nogi skuteczności i efektywniej prowadzi do katastrofy. Wreszcie wątpiącemu łatwiej być porządnym człowiekiem, a to podobno ważniejsze jest od wszystkiego innego, choć jest to opinia dziś pewnie niepopularna, prawda?